piątek, 28 lutego 2014

it's over now...

Wczoraj skończyłam swój projekt. Youth Pass wydrukowany, final report napisany, konto w banku zamknięte, wszystkie podpisy złożone... Pora wyjeżdżać.
Oczywiście, że nastąpiła powtórka z końcówki mojego Erasmusa- wolałabym zamienić się w skałę na te ostatnie dni pożegnań...
Pracę w centrum zakończyłam zabawą karnawałową. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego pożegnania! Dzieciaki były przebrane, było radośnie i głośno, myślałam że uda obejść się bez płaczu, ale kiedy na koniec wszystkie maluchy rzuciły się na mnie i objęły mnie... pękłam! Nauczycielkom, które zawsze były dla mnie strasznie kochane dałam mały upominek z Polski, a od nich dostałam własnoręcznie zrobioną kartkę, notes i brelok. Wszyscy płakaliśmy, nie sądziłam że i one tak się do mnie przywiązały... usłyszałam wiele miłych słów, takich których w życiu bym się nie spodziewała i nie wiem czym sobie na nie zasłużyłam. Miałam chwile zwątpienia, ale na koniec muszę powiedzieć, że naprawdę lubiłam ten projekt. Dał mi on dużo radości i wiele nauczyłam się od dzieci. Jestem im wszystkim bardzo wdzięczna za to co mi dały, nigdy ich nie zapomnę! Wiem, że muszę iść teraz do przodu, dlatego też cieszę się poniekąd na powrót do Polski. Będę miała trochę czasu na to, żeby poukładać swoje życie. Choć troszkę, tak dla świętego spokoju ;)
Również w naszym greckim domu zaczęły się pożegnania. Pożegnałam się też z grupą lokalnych znajomych i z tutejszą koordynatorką projektu. Dzisiaj mieliśmy ostatni wspólny lunch... Nie mogę uwierzyć w to, że to już koniec. Nie wyobrażam sobie ot tak po prostu wyjechać i zostawić to wszystko za sobą. Będę tęsknić za małym, nudnym Xylokastro, za pięknymi widokami, świeżymi warzywami i owocami z open marketu, za zrywaniem pomarańczy z drzewa, za greckim jedzeniem, za porankami na dachu, za frappe, za pitą, za ulicznymi psami, za panią z warzywniaka, za imprezami na których tańczą tylko obcokrajowcy... Ale najbardziej będę tęsknić za ludźmi, których tu poznałam. Z większością osób prawdopodobnie już nigdy się nie zobaczę, a już na pewno nie uda nam się spotkać w tym samym gronie. I to jest to z czym nie mogę się pogodzić, ale taka jest cena podróżowania.

Tym wpisem kończę relacje z mojego pobytu w Grecji.  To było niezapomniane pół roku. Pełne podróży, dobrej zabawy i wspaniałych ludzi w okół. Jestem ogromnie wdzięczna za wszystko co mnie tu spotkało. Te wspomnienia, które stąd wywożę zostaną we mnie na zawsze!
I teraz po raz kolejny sama sobie życzę, żebym za jakiś czas mogła pisać z innego miejsca na kuli ziemskiej:)

Tak było w Grecji. A nawet milion razy fajniej:)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz