czwartek, 15 sierpnia 2013

laziness is the mother of invention


Raz na rok można obudzić się po imprezie o 12, wypić na raz puszkę coli, zjeść obfiiiite śniadanie w łóżku, obejrzeć pod rząd kilka odcinków Friendsów i do końca dnia nie wynurzać nosa spod ciepłej kołderki, prawda? :)

Te wakacje były (a właściwie są, bo trwają w najlepsze) dla mnie super intensywne, ale niesamowicie udane! Półtora miesiąca w pracy minęło strasznie szybko i aż żal było mi się z rozstawać z ludźmi i plażą. Poznałam tyle wspaniałych, pozytywnych osóbek, że na samą myśl o nich, buzia mi się cieszy :) Życie w naszym polskim raju tak mnie pochłonęło, że wróciłam tylko na tydzień do domu i zaraz znowu wracamy pod namioty i wskakujemy na deski! Życie na Półwyspie jest tak bosko beztroskie.. jedynym dylematem jest tam "co pijemy wieczorem", albo "czy idziemy na imprezę, czy leżymy nad otwartym morzem, słuchamy muzyki i gapimy się w gwieździste niebo" :)
Mój wyjazd do Grecji zbliża się wielkimi krokami, z dnia na dzień jestem nim coraz bardziej podekscytowana! Dzisiaj oglądałam ogromny album o Grecji, z milionem pięknych zdjęć i nie mogę uwierzyć w to, że spędzę tam ponad pół roku. Jeszcze nie odczuwam fazy napięcia i stresu, póki co czuję się tak prawdziwie wolna- realizuję swoje marzenia i nikt nie jest w stanie mnie powstrzymać:) Jestem ogromną szczęściarą! 

czerwiec/lipiec



sierpień
 
 
 
 
 
 
 (większość powyższych zdjęć jest autorstwa Don Pachy)