czwartek, 29 sierpnia 2013

Uwierz, że możesz, a będziesz już w połowie drogi.

8 dni... Uwierzycie? Bo ja nie! Dopiero co byłam tu
 Ostatni miesiąc w zdjęciowym 'skrócie': 

"boso przez świat"

"boso przez świat 2"








































bye bye UG!






























































oldskul!






 







Staram się nacieszyć moim codziennym życiem. I Gdynią. Spędzam czas z rodziną, powoli uczę się greckiego, czytam przewodnik i spisuję miejsca które muszę zobaczyć, spotykam się ze znajomymi, objadam się czym tylko się da (tak jakbym chciała najeść się zawczasu!), namiętnie oglądam "Friendsów", zaczytuję się w szwedzkich kryminałach i co chwilę spoglądam na wciąż pustą walizkę, która zaraz zapełni się dwudziestoma trzema kilogramami, które mają mi służyć przez kolejne 6 miesięcy... cieszę się każdą minutą spędzoną wśród osób za którymi za niedługo bardzo zatęsknię i każdą najzwyklejszą chwilą w domu. Staram się jakoś nabrać sił i dystansu do miliona wątpliwości, które pojawiają się jak zwykle na tydzień przed wyjazdem. Teraz jest najciężej- tak jak to było rok temu przed wyjazdem do Holandii. Wyjeżdżasz wtedy, kiedy nagle w Polsce jest ci tak dobrze!
Będę mieszkać w domu z dziesięciorgiem innych wolontariuszy. Pokoje są dwu-, trzy- lub cztero- osobowe. I o dziwo, to jest rzecz, której chyba najbardziej się obawiam! Bo tak samo jak lubię być pośród ludzi, lubię pobyć sama. Iść na spacer, przebiec się, poczytać, poleżeć, potańczyć, posprzątać... cokolwiek, ale saaaaama. A tu najprawdopodobniej będę zdana na towarzystwo 24 godziny na dobę! Pewnie nawet do sklepu nie da się wyjść samej, bo zawsze znajdzie się ktoś kto będzie czegoś potrzebował. Nawet nie chcę myśleć o mieszkaniu w pokoju 4osobowym przez tyle czasu.. tylko nie to! Towarzystwo ludzi jest fajne, ale nic nie zrobię z tym że dobrze mi też w roli outsidera :P Może nie powinnam się tym martwić już teraz...
Kolejną rzeczą, która mnie niesamowicie męczy i irytuje, pomimo tego że jeszcze mnie tam nie ma- grecki alfabet! Siedziałam dzisiaj nad nim i z przykrością zawiadamiam, że nie ogarniam.ni chuja. Jak ja się dogadam z dzieciakami? γεια! Cześć! I to by było na tyle.. 
(baj de łej, jeśli ktoś ma jakieś super, kreatywne pomysły na zabawy z dziećmi, które nie będą mnie rozumiały i ja ich także nie będę rozumiała:D.. to bardzo proszę- piszcie mi!).




















Boję się też lotu.














Wiecie pewnie jak smutno być samej w samolocie, wypełnionym po brzegi ludźmi, rodzinami, które  lecą na swoje wymarzone wakacje do Grecji, z biletami w dwie strony. Jak im się coś nie spodoba, to i tak zaraz wracają.. I ja, niczym mała, smutna i wystraszona dziewczynka bez rodziców, z biletem w jedną stronę, ze słuchawkami na uszach, odtwarzając na okrągło piosenki, które kojarzą się z wszystkim co dobre i tak w danym momencie odległe. A potem ja, moje 30 kg bagażu i tułaczka dwoma busami do Xylokastro. Już to widzę! :<


Wszystko co obce jest na początku przerażające, a potem jest tylko lepiej, prawda? Cholera no, przecież jestem tego świadoma...
Jakiś depresyjny wyszedł mi ten post, wcale tak nie chciałam. Bo oprócz moich strachów, jest milion innych rzeczy, które ogromnie mnie cieszą i ekscytują! Cała podróż mnie raduje i nie zmącą tego te małe straszki :) Aczkolwiek, bać się rzeczą ludzką!
Chciałam jeszcze tylko napisać, że jeszcze rok temu nie spodziewałam się tego, że moje życie pójdzie w takim kierunku. Wiele zmieniło się na przestrzeni ostatnich lat, miesięcy. Baaaardzo wiele. I sama nie wiem skąd się nagle we mnie wzięło tyle odwagi i chęci podejmowania ryzyka. Rany, to się chyba nie nazywa dorosłością?

Uwierz, że możesz, a będziesz już w połowie drogi. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz