środa, 1 stycznia 2014

2014

2013 był dobrym rokiem. Wykorzystałam go najmocniej jak mogłam, a przy okazji skończyłam I stopień studiów i oficjalnie mogłam pożegnać się na dłuższy czas z uczelnią. Nie ukrywam, że czekałam na ten moment 3 lata. Teraz rozpoczynam 2014 w totalnej rozsypce, a kwestia niedalekiej przyszłości, kiedy będę musiała podjąć te wszystkie trudne decyzje nie daje mi spokoju. Każdy pyta mnie co dalej, a ja nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Naprawdę nie wiem co dalej. Jest tyle możliwości, tyle pomysłów w głowie... wymyślam, szukam, sprawdzam. Ale niczego już nie jestem pewna i w niczym nie czuję się wystarczająco dobra. A kiedy nie mam pewności, wszystko wydaje mi się pozbawione sensu. Teoretycznie mam jeszcze trochę czasu, ale wiem jak to szybko minie i choć bardzo bym chciała nie ucieknę od podjęcia tych decyzji. I zawsze będzie coś, kosztem czegoś. Z drugiej strony, życie jest za krótkie, żeby robić coś na siłę. Lubiłam ryzykować i wywracać swoje życie do góry nogami, dlaczego nagle zapominam, że wszystkie zmiany do tej pory zawsze wychodziły mi na dobre? Dlaczego czasem brakuje siły do tego, żeby walczyć o swoje marzenia?

Myślałam, że ten rok przerwy coś mi da, że gdzieś tam w Grecji odnajdę siebie. Pozostały mi tylko 2 miesiące idyllicznego życia, a potem muszę już wiedzieć, którą drogą podążać...

we all feel a little fucked up sometimes